Sami sobie robimy nerwówkę z tym awansem...
Na szczęście mamy jeszcze trochę punktów przewagi z jesieni. Dodatkowo mamy 2 mecze wyjazdowe, które trzeba wygrać. I to jest nasz atut bo na naszym boisku szczęście rozdaje karty... Wcześniej "błonia" były naszą mocną stroną, gdy graliśmy z kontry, a teraz są naszą zmorą, gdy trzeba grać piłką, a nie idzie wykonać 3 celnych podań. Tydzień temu w Przasnyszu Krzyniak (który wygrał na wiosnę 3 mecze), nawet nie próbował podjąć walki, a 5:1 to najmniejszy wymiar kary. A wczoraj przyjechał Kurpik i jednym człowiekiem ogrywa lidera. Kto był na meczu ten wie jak wygląda "mecz" na naszym boisku, a Nam pozostaje wierzyć, że słowami Pana Wójta boisko może uda się poszerzyć w następnym roku.
Wracając do meczu. Pierwsze minuty to sporo chaosu i kopaniny w środku pola, później gra przenosiła się raz to pod jedna raz to pod drugą bramkę. W zależności którzy obrońcy kierowali piłkę do przodu. Przegraliśmy 3:4, ale równie dobrze mogło być 5:2, 3:7, 6:6. Los chciał że padło na 3:4...
Pierwsza bramka to gol samobójczy gracza z Kadzidła. Wrzutka Urbańskiego i najwyżej skaczący obrońca Kurpika strąca piłkę i ta wpada do siatki nad bramkarzem. Kurpik trafia po wrzutce z autu, kontrowersyjnym karnym i po długim wykopie do napastnika. W drugiej połowie robiliśmy co mogliśmy i udało się po rzucie rożnym, strzał Pajewskiego i Roger klatką piersiową skierował piłkę do bramki. Na dziesięć minut przed końcem Urbański mocnym strzałem z kilku metrów daje remis 3:3. Niestety po różnym napastnik Kurpika strzałem głową z dwóch metrów pakuje piłkę do bramki...
Każdy chce się odegrać i szkoda, że tyle czasu trzeba czekać do następnego meczu!
TRENINGI NA BŁONIACH WE WTOREK I CZWARTEK O 19:00!
niedziela 12:15 wyjazd do Różana.